Występem na sali widowiskowej Domu Kultury zakończył swój ponadtygodniowy pobyt Zespół Tańca Ludowego „Swojacy” z Moszczanki. Członkowie zespołu gościli w gołdapskim ośrodku OHP, gdzie szlifowali swój taneczny warsztat.
Na gołdapskiej scenie przedstawili wiązankę tańców ludowych z różnych stron Polski, rozpoczynając od poloneza.
„Swojacy” reprezentują Stowarzyszenie Rozwoju i Współpracy Wsi Moszczanka i Strzebowa z Wielkopolski.
Co prawda Jan Steć podczas promocji swojej debiutanckiej książki prozatorskiej zażartował, że książkę napisać jest łatwo (wystarczy, by tylko coś się działo), to jednakowoż nigdy nie zrobi się przyzwoitej sztuki bez jakiegoś „coś”, które trzeba mieć w sobie.
Idzie tu, rzecz jasna, o pewne umiejętności związane z wyczuciem warsztatu i po prostu literackie obycie, choćby oczytanie. I, wydaje się, że autor prezentowanego w Galerii K-2 „Kryptonimu Statuja” w jakiejś mierze te atuty posiada. Do tego jeszcze oczywiście potrzebne jest samo życie, nawet w przypadku kryminału lub political fiction.
Proza Jana Stecia, to zręczne i pomysłowe rozwiązanie formalne (choć nawiązujące do pewnych sprawdzonych wzorców), to także umiejętność prowadzenia intrygi i lapidarnego ukazywania charakterów. To także, choć w części, Gołdap w ciekawym, sensacyjnym, aspekcie.
Toteż chyba i dlatego licznie przybyła do Galerii K-2 publiczność z zainteresowaniem słuchała, nawet dosyć długich, fragmentów książki. Pierwszy rozdział w całości przeczytał burmistrz Marek Miros, gdzie rzecz toczy się wokół rozbiórki gołdapskiego pomnika. Zaś pewne postaci, choćby burmistrz Mirosław Marczak, czy jego zastępca Zamorski kogoś nam przypominają. Choć autor zastrzega z uporem, że to jest tylko political fiction…
Mimo upału na sali nie było pustych miejsc. Były autografy i prywatne rozmowy, choćby z nauczycielami, wszak Jan Steć to absolwent naszego LO i, wtedy również, aktywny recytator.
Tym razem uczestnicy koncertu charytatywnego na rzecz niepełnosprawnej Emilki okazali się hojniejsi niż podczas poprzedniego podobnego koncertu, gdyż kwota uzyskana ze sprzedaży biletów i licytacji wyniosła 10 300 zł. Sala też była pełna, nawet dostawiono ponadplanowe krzesła.
Sprawił to nie tylko szczytny cel imprezy, ale w dużej mierze udział tak znanej osobowości scenicznej, jaką jest Piotr Bałtroczyk. Warto dodać, że na koncert przybyli również jego fani z sąsiednich miast.
Zresztą, Piotr Bałtroczyk dał występ rzetelny, z typowym tylko dla niego poczuciem humoru. Równomiernie rozłożył wątki ironiczne i autoironiczne, chwilami trochę w klimacie "Dnia świra", wszak artysta to już (kto by pomyślał) pięćdziesięciolatek. Oczywiście zrobił to charytatywnie. Zaś do Gołdapi przyjechał motocyklem.
Tuż przed licytacją państwo Nelly Wylot i Jarosław Kwasiborski zaprezentowało film o rehabilitacji Emilki w tutejszym sanatorium. Przy okazji okazało się, że mają do dyspozycji dwa nowoczesne aparaty, których nie ma nigdzie indziej w Polsce. Jest to między innymi orteza armeo.
Licytację prowadziły - Edyta Lampard-Symko i Beata Otto. Przedmiotów było dużo, choć najbardziej wartościowym okazał się medal papieski ofiarowany przez prof. Tadusza Iwińskiego, który za 2000 zł kupiła firma MFP sp. z o.o. Wysoko wyceniony został bibliofilski egzemplarz "Pana Tadeusza", który za 600 zł kupił burmistrz Marek Miros. Kilkakrotnie licytacje wygrywał Zdzisław Galiński.
Koncert charytatywny na pewno by nie zaistniał, gdyby nie pomysł i inicjatywa radnego Jana Stecia, który wykorzystując znajomość z aktorem Cezarym Rybińskim, wykorzystał znajomość tegoż z Piotrem Bałtroczykiem. Potem swoje serca okazali darczyńcy, których w Gołdapi mamy coraz więcej.